Podsumowanie szóstego tygodnia rozszerzania diety. Czas leci jak szalony 🙂
Pod koniec tego tygodnia wyjechaliśmy na tygodniowe wakacje nad morze. Nie chciałam na czas wyjazdu zawieszać rozszerzania diety i nie chciałam też gotować, przecież w końcu ja też miałam wakacje 🙂 W związku z tym pozostawało dostosować dietę synka do możliwości jakie były na miejscu.
Dla przypomnienia, mój synek ma skończone 7 miesięcy, dietę rozszerzamy od skończonego 6 miesiąca. Na razie maluch nie je jeszcze zbyt dużo i preferuje to co sam może sobie włożyć do buzi, nie lubi być karmiony.
Czy wzięłam coś ze sobą? Niedużo 🙂 Nie wzięłam żadnych słoiczków, czy to własnoręcznie robionych weków czy kupnych. Jedyne co wzięłam, poza jedzeniem na dzień podróży, to kaszkę dla niemowląt z dobrym składem, ale zrobiłam ją synkowi tylko raz, bo zainteresowanie nią było minimalne, a bałagan duży… 🙂
Co więc podawałam synkowi? To, co z oferty hotelu czy restauracji nadawało się dla niego do jedzenia, a więc świeże owoce i warzywa, jajko na twardo, kawałki chleba. Czasem oznaczało to, że synek jadł coś poza mlekiem tylko raz dziennie, ale na tym etapie rozszerzania diety mogliśmy sobie jeszcze na to pozwolić 🙂
Także podeszłam do tematu na spokojnie, bez zbytniej spiny 🙂 I tego też Wam życzę jeśli zastanawiacie się jak rozwiązać kwestię posiłków dla malucha na wakacjach.
Jeśli chcesz obserwować nasze postępy z dnia na dzień to przypominam, że relacjonuję je na bieżąco na moim profilu na Instagramie i na stronie na Facebooku.
Podsumowanie poprzednich tygodni rozszerzania diety znajdziesz tutaj:
Podsumowując nasz szósty tydzień rozszerzania diety:
- synkowi zdarzają się już posiłki gdzie zjada większość porcji, którą mu podaję, ale wciąż znacznie przeważają sytuacje, gdy jedynie próbuje dania i szybko traci zainteresowanie
- synek zaczyna już coraz sprawniej sam brać jedzenie do rączki, do tej pory preferował jak ja mu podawałam
- wprowadziliśmy już:
- z produktów zbożowych: ryż, kasze: mannę i kukurydzianą, płatki: jaglane, ryżowe, owsiane, mąkę kukurydzianą, ekspandowany amarantus, bułkę pszenną i chleb
- z warzyw: marchewkę, ziemniaka, pietruszkę, dynię, brokuła, selera, batata, pora, kalarepę, szparagi, pomidor, soczewicę czerwoną
- z owoców: jabłko, banana, truskawki
- z mięs: dorsza
- jajko kurze
- na razie nie zaobserwowałam żadnych reakcji alergicznych.
Poniżej zamieszczam szczegółowy jadłospis z kolejnego tygodnia rozszerzania diety wraz z krótkimi komentarzami odnośnie przebiegu każdego dnia.
Rozszerzanie diety – tydzień 6
Dzień 36
Śniadanie: Pieczona owsianka z bananem + woda
Niestety tymczasem maluch nie jest zbyt wielkim fanem, ale mam nadzieję, że się jeszcze przekona bo my ze starszakiem uwielbiamy 🙂
Przepis na tą owsiankę znajdziecie w zestawieniu z poprzedniego tygodnia.
Obiad: Gęsta zupa jarzynowa z soczewicą + woda
Soczewicę ugotowałam osobno i po prostu dodałam trochę do zupy.
Z malucha jest niezła przekora. W swoim krześle nie bardzo chciał jeść, trochę spróbował, ale generalnie głównie rzucał łyżką i w końcu się zdenerwował, więc go wyjęłam.
Następnie próbowałam zjeść swoją porcję, bo wiecie, staramy się jeść wspólne posiłki, co w praktyce oznacza, że matka je na końcu 🙂
Synek oczywiście „delikatnie” dał mi do zrozumienia, że on musi koniecznie siedzieć na moich kolanach. Posadzony zaczął pchać rączki do mojego talerza i wyrywać mi łyżkę.
Moja zupa była lekko posolona, ale miałam już trochę miejsca na talerzu, więc przelałam porcję synka na swój talerz. I wiecie co? Ze smakiem zjadł wszystko. Więc taka wskazówka ode mnie, spróbujcie czasem innej pozycji karmienia. No i wiadomo, z talerza mamy wszystko smakuje lepiej…
Dzień 37
Śniadanie: placki bananowo-truskawkowe + woda
Synek pierwszy raz miał kontakt z truskawkami. Zaczął się sezon, więc wprowadzamy do diety. Podałam je w formie placków, bo synek preferuje to, co może łatwo chwycić w rękę i samodzielnie zjeść. Dlatego placki się u nas dobrze sprawdzają.
Pamiętajcie, że nie ma obecnie zaleceń, aby opóźniać podawanie jakichś produktów. Poza kilkoma wyjątkami, takimi jak np. miód, sól czy cukier, nie ma specjalnych zaleceń co do momentu wprowadzania poszczególnych pokarmów do diety malucha. Decyzja co i kiedy podamy zostaje po stronie rodziców. A jednym z czynników którym warto się kierować jest właśnie sezonowość.
Obiad: marchewka i ziemniak w słupkach gotowane na parze + woda
Obiad prosty z dwóch względów: po pierwsze na śniadanie były po raz pierwszy truskawki, a więc z obiadem nie chciałam już szaleć, a po drugie za 3 dni wyjeżdżamy na wakacje, więc czyścimy lodówkę z zapasów.
Kolacja: kawałek bułki pszennej
Synek o mało nie wszedł tacie do talerza podczas naszej kolacji, więc dostał kawałek bułki do spróbowania. Chyba nie do końca chciał uwierzyć w swoje szczęście, bo zjadł, ale cały czas patrzył się na nas z niedowierzaniem 🙂
Dzień 38
Śniadanie: placki bananowo-truskawkowe + woda
Cały dzień załatwialiśmy poza domem kwestie związane z wyjazdem, ostatnie zakupy itp. Ale na obiad wpadliśmy do domu 🙂
Obiad: ziemniak, marchewka i 1/2 jajka na twardo + woda
Maluch zaczyna już coraz sprawniej sam brać jedzenie do rączki. Do tej pory preferował jak ja mu podawałam.
Zaczął od jajka, to było drugie podejście. Tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniego, udane 🙂
Dzień 39
Śniadanie: placki bananowo-dyniowe + woda
Jedne z ulubionych starszaka 🙂 Zrobiłam je już też z myślą o zabraniu jako przekąskę na podróż.
Obiad: zupa z dynią i kalarepą i osobno trochę warzyw z zupy + woda
Dzień 40
Podróż nad morze. Wyruszyliśmy nad ranem, żeby dzieci jak najdłużej spały. Na miejsce dojechaliśmy po południu. Stwierdziłam, że nie będę maluchowi podawała posiłku w drodze, bo nie byłoby to komfortowe, ani dla niego ani dla mnie, więc jedzenie było już na miejscu.
Obiad: zupa z dynią i kalarepą do której dodałam soczewicy + woda
Zupę zabrałam w termosie, więc mogłam ją podać od razu po przyjeździe.
Kolacja: placki bananowo-dyniowe + woda
Dzień 41
Śniadanie w hotelu: kawałek chleba, banan i pieczone jabłko + woda
Synek zjadł głównie chleb i trochę banana.
Resztę dnia spędziliśmy na plaży, bo pogoda dopisywała. Obiad zjedliśmy w restauracji, gdzie nie miałam za bardzo co podać maluchowi.
Dzień 42
Śniadanie w hotelu: kaszka Hipp jaglana z ryżem i kukurydzą zrobiona na wodzie, podana z bananem i kawałek chleba + woda
Jedyne co przywiozłam ze sobą to kaszka, ale po tej pierwszej próbie już więcej jej nie zrobiłam, bo zainteresowanie było minimalne, a bałagan kosmiczny 🙂
Żebyśmy mogli we względnym spokoju dokończyć śniadanie podałam synkowi kawałek chleba, który niestety najlepiej się sprawdza w takich sytuacjach.